Tłumaczenia w kontekście hasła "chopsticks" z angielskiego na polski od Reverso Context: Please tell me those are metal chopsticks. Translations in context of "posługiwać się certyfikatem" in Polish-English from Reverso Context: POLNORD SA nieprzerwanie od 2000 r. ma prawo posługiwać się Certyfikatem Dewelopera - świadectwem profesjonalizmu i gwarancją rzetelności w działaniu na rzecz klienta. Translations in context of "posługiwać się dobrym słownictwem" in Polish-English from Reverso Context: nie znaczy że nie mogę czytac książek i posługiwać się dobrym słownictwem Translations in context of "posługiwać się ludzkim" in Polish-English from Reverso Context: Zwierzęta doskonale komunikują przeżywane uczucia, mimo iż nie umieją posługiwać się ludzkim językiem. Tłumaczenia w kontekście hasła "że potrafisz przykleić" z polskiego na angielski od Reverso Context: To oznacza, że potrafisz przykleić znaczek, ale nie powstrzymać moją matkę. Rozpoczęliśmy przygodę z Wallym! ️ Zwiedziliśmy Chiny, Japonię, Hiszpanię, a dzisiaj jesteśmy w USA Wiemy jak posługiwać się pałeczkami 異, Rozpoczęliśmy - 117 ŁDH "Rozpal To" im. 6uj4lAh. Znalazł: Sonic94 Źródło filmu: Film dodany z dysku 331636 Czy zdarzyła Ci się sytuacja, która wymagała użycia pałeczek? Z pewnością tak. Dlatego przychodzimy z pomocą - zobacz film i przekonaj się, że to wcale nie jest takie trudne! Składniki: pałeczki Do poradnika Jak posługiwać się pałeczkami przypisano następujące tagi: kuchnia jedzenie pałeczki chińskie sprzęt posługiwać kuchenny Not Found - Request ID: 01G92W1G02TQ6J63C84G9F8CR0 Sushi stało się potrawą niezwykle popularną, często podawaną na imprezach i oficjalnych przyjęciach. Mimo że przyzwyczajeni jesteśmy do jedzenia nożem i widelcem, warto nauczyć się jak jeść sushi pałeczkami, szczególnie że nauka nie jest trudna i po paru ćwiczeniach można dojść do wprawy. Najpierw warto opanować technikę, jak trzymać pałeczki. Wyjaśnimy dokładnie, jak jeść pałeczkami i czego nie robić, aby sprawić dobre wrażenie przy stole. Jeśli szukasz więcej wskazówek i informacji, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z praktycznymi poradami. Pałeczki do sushi - jak się nimi posługiwać Jak jeść sushi pałeczkami Japońska potrawa sushi stała się popularna na całym świecie, także w Polsce. Sushi składa się z kawałków ryby lub owoców morza oraz ryżu. Podaje się ją z sosem sojowym, chrzanem japońskim (wasabi) i marynowanym imbirem. Sushi składa się z małych kawałków, które wkłada się do ust w całości. Nie należy kawałków sushi odgryzać, przekrajać lub rozdrobnić na talerzu. Przed włożeniem kawałka sushi do ust, moczy się go w sosie do sushi, zaś pomiędzy kęsami zagryza się kawałkami imbiru. Sushi można jeść rękoma, lecz najbardziej praktyczny sposób to pałeczki japońskie. Jeśli zasmakujemy w tym specjale kuchni japońskiej, warto nauczyć się jak jeść pałeczkami. Pałeczki japońskie Pałeczki do sushi, zwane hashi, wykonane są najczęściej z niewypolerowanego drewna. Pałeczki używane do przenoszenia jedzenia do ust, to tradycyjne sztućce chińskie. Używa się ich nie tylko do jedzenia, lecz także do przygotowywania potraw. Znane były już w starożytności. Przed wiekami pałeczki chińskie były dłuższe, gdyż stosowano wtedy głębsze naczynia. Tradycyjne pałeczki wykonane są z drewna bambusa, metalu, porcelany, ze srebra lub z kości słoniowej. Pałeczki są gładkie lub zdobione. Obecnie najczęściej spotykane są pałeczki jednorazowe, które są sklejone. Przed użyciem rozrywa się je, dzięki temu mamy pewność, że nie były używane. Nauka posługiwania się pałeczkami nie jest trudna. Dla przykładu dzieci w Azji uczą się posługiwania pałeczkami niemal od razu, zaś już 5-latki posługują się nimi z dużą wprawą. Można się zastanawiać, dlaczego w krajach wschodu je się pałeczkami. Otóż początkowo pałeczki wykorzystywane były tylko do gotowania i smażenia. Jedzenie pałeczkami upowszechniło się już w starożytności. Przyczyną była bieda i brak opału, który zmuszał do szybkiego przygotowywania potraw i jedzenia małych kawałków, które najłatwiej zjeść przy pomocy pałeczek. Druga przyczyna upowszechnienia się pałeczek to Konfucjanizm. Konfucjusz zalecał jedzenie małych kawałków potraw i wystrzegał posługiwania się nożem, który uważał za narzędzie agresji i opresji wobec zwierząt. Roboty sprzątające - sprawdź promocje! Jak trzymać pałeczki do sushi Technika trzymania pałeczek do sushi Nauka jedzenia pałeczkami chińskimi może wydawać się trudna dla osób przyzwyczajonych do korzystania z noża i widelca. Trzymanie pałeczek chińskich polega na tym, że jedna pałeczka jest nieruchoma, a druga ruchoma. Aby ująć kawałek jedzenia manipulujemy górną pałeczką, przy pomocy której kawałek potrawy przyciskamy do dolnej, nieruchomej pałeczki. Posługujemy się przy tym kciukiem i palcem wskazującym. Istnieją dwa sposoby trzymania pałeczek. Pierwszy sposób jest typowo chiński. Tradycyjne trzymanie pałeczek chińskich polega na tym, że pierwsza pałeczka jest nieruchoma, a druga ruchoma. Pierwszą pałeczkę układamy na dłoni, tak aby cienki koniec opierał się na czwartym palcu, zaś grubszy koniec był przytrzymywany kciukiem. Dzięki temu pałeczka jest nieruchoma. Drugą pałeczkę trzymamy tak jak długopis i jest ona ruchoma. Pałeczki trzymamy za ich końce, nigdy zaś na początku lub po środku. Obie pałeczki trzymamy w jednej płaszczyźnie. Porady, jak trzymać pałeczki do sushi i jak jeść sushi pałeczkami Istnieje również łatwiejsza technika trzymania pałeczek. Trzymanie pałeczek chińskich drugim sposobem odrobinę różni się od pierwszego sposobu i nieco odbiega od tradycji chińskiej. W tej technice pałeczkę nieruchomą przyciskamy kciukiem do dłoni, zaś jej cieńszy koniec opieramy o trzeci palec. Drugą, ruchomą pałeczkę ujmujemy palcem wskazującym i kciukiem. A może zainteresuje cię także ten artykuł z poradami, jak jeść imbir w różnych formach? Jak trzymać pałeczki do sushi łatwiej Pałeczki do sushi stają się coraz bardziej popularne także w kulturze zachodniej, gdyż coraz częściej mamy do czynienia z potrawami kuchni wschodnich. Mimo że nauka korzystania z pałeczek nie należy do trudnych i pracochłonnych, zwolennicy sushi znaleźli dla siebie parę sposobów ułatwiających posługiwanie się pałeczkami. W handlu dostępne są specjalne uchwyty do pałeczek, które pozwalają na trzymanie pałeczek jako jednego narzędzia. Dzięki uchwytom pałeczki są połączone na jednym końcu i nie musimy trzymać osobno jednej i drugiej pałeczki. Uchwyt do pałeczek możemy nabyć na Allegro za około 1,20 zł. Innym sposobem ułatwienia sobie życia jest zastosowanie zwykłej gumki recepturki. Końce pałeczek związujemy gumką, zaś pomiędzy pałeczki, tuż przy gumce wkładamy kawałek zwiniętego papieru. Dzięki temu z 2 pałeczek tworzy się pojedyncze narzędzie, którym łatwiej jest manipulować. Niestety żaden z tych sposobów nie zda egzaminu na eleganckim przyjęciu. Pałeczki do sushi - czego nigdy nie robić Pałeczki do sushi to nie tylko przyrząd do jedzenia, lecz także obiekt związany z tradycją. Istnieją specjalne zasady jak jeść sushi pałeczkami, aby nie łamać zasad savoir vivre. Bardzo ważna jest nauka tych zasad, aby robić dobre wrażenie przy stole i nie narazić się na śmieszność. Technika posługiwania się pałeczkami - czego nie robić: nie odkładaj pałeczek na miskę, podczas jedzenia lub gdy skończysz jeść. Pałeczki japońskie odkładamy na specjalną podstawkę. Można również położyć je przed sobą, czubkiem w lewą stronę. nie wbijaj pałeczek w kawałki sushi, a szczególnie w ryż, gdyż w Japonii robi się to tylko w czasie ceremonii pogrzebowych, nie nabijaj kawałków sushi na pałeczkę, nie podawaj pałeczkami kawałków jedzenia innej osobie, nie mieszaj zupy pałeczkami, nie oblizuj pałeczek, nie trzymaj pałeczek w zamkniętej pięści, nie baw się pałeczkami, nie wywijaj nimi w powietrzu i nie pokazuj nimi na coś. Pamiętaj, aby nabrać pałeczkami taki kawałek, który można w całości włożyć do ust. Nie nadgryzaj kawałka, który trzymasz pałeczkami. Jeśli odgryziesz kawałek, możesz mieć pewność, że reszta wyleci spomiędzy pałeczek i upadnie na stół lub na twoje kolana. Zagadnienie, jak jeść pałeczkami oraz jak trzymać pałeczki, dotyczy nie tylko entuzjastów sushi i potraw kuchni wschodniej. Warto nauczyć się tego sposobu jedzenia, gdyż nigdy nie wiadomo czy na eleganckim przyjęciu nie spotkamy się z sushi czy innym wschodnim specjałem. Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dla 90,9% czytelników artykuł okazał się być pomocny Świat przygody rowerowej z Robertem Maciągiem 21 września, o godzinie w sali widowiskowo-kinowej Radzyńskiego Ośrodka Kultury odbędzie się spotkanie z podróżnikiem Robertem Maciągiem. Opowie on o swoich wyprawach rowerowych do Azji Środkowej i Indii, a chętnym podpisze świeżo wydaną książkę „Podręcznik Przygody Rowerowej”. Będzie można też obejrzeć ciekawy pokaz slajdów. Zapraszamy na spotkanie z innymi kulturami. Na 90 minut Robert Maciąg przeniesie wszystkich w świat odległy, choć sercowo tak bliski. Opowie o wspaniałych ludziach, ich wielkich sercach, trudach ich życia, codziennych marzeniach i wspaniałej gościnności. Organizatorami spotkania są Radzyńskie Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych oraz Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21 przy I LO w Radzyniu Podlaskim. Będzie to już druga impreza z cyklu „Radzyńskie Spotkania z Podróżnikami”, organizowana tym razem w ramach Roku Turystyki Rowerowej, jakim Zarząd Główny PTTK ogłosił rok 2012. Data publikacji: r. Byliśmy dla nich czymś w rodzaju telewizji Mam nadzieję, że pana opowieść rozbudzi w młodzieży marzenia o dalekich podróżach i życzę, aby te marzenia się spełniły – dziękując Robertowi Maciągowi za spotkanie powiedział dyrektor I LO Tadeusz Pietras. W piątkowe przedpołudnie 21. września sala widowiskowo-kinowa Radzyńskiego Ośrodka Kultury wypełniła się uczniami z Radzynia, Drelowa i Woli Osowińskiej, którzy z zaciekawieniem wysłuchali barwnej opowieści Roberta Maciąga o dalekich podróżach do Azji Środkowej i Indii, jakie odbył on na rowerze. Na pewno w pamięci uczestników spotkania pozostały prezentowane podczas pokazu fotografii niezwykłe „księżycowe” krajobrazy – nieogarnięte przestrzenie pustynne, niemal jednobarwne, z których emanował niewzruszony spokój, niemal „widać” było ciszę, o której mówił towarzyszący małżeństwu Maciągów podróżnik. Drugim, może nawet ważniejszym wątkiem opowieści o Azji, były spotkania z ludźmi – tymi zwykłymi, spotykanymi po drodze. A jednak niezwykłymi: otwartymi, życzliwymi, niezwykle gościnnymi, ciekawymi świata. – W zamian za gościnność prosili nas o tabletki od bólu głowy i opowieści o naszym kraju: chcieli wiedzieć, skąd przybywamy, jak nam się żyje – wspominał Robert Maciąg. Z humorem opowiadał o zaproszeniach „na herbatę”, które okazywały się pretekstem do zatrzymywania gości nawet kilka dni. – Byliśmy dla nich czymś w rodzaju telewizji, źródłem wiadomości o świecie. Podczas omawianej wyprawypodróżnicy przejechali rowerami Syrię, Iran, Pakistan, Uzbekistan, Pamir, Indie. Okazuje się, że rower to wspaniały środek lokomocji, którym można dotrzeć tam, gdzie inne pojazdy nie mogłyby dojechać, ułatwiający kontakty międzyludzkie, otwierający serca i domy. Spotkanie z Robertem Maciągiem zorganizowało Radzyńskie Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych oraz Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21 przy I LO w Radzyniu. Obecny na spotkaniu prezes RaSIL Józef Korulczyk podziękował Robertowi Maciągowi za ciekawą prezentację, a Robert Mazurek zaprosił na kolejne prezentacje z cyklu „Radzyńskie Spotkania z Podróżnikami”. – Głównym ich celem jest poznanie dalekich, egzotycznych, tajemniczych miejsc, odległych geograficznie i kulturowo. Zaproszeni goście to pasjonaci, którzy w niekonwencjonalny sposób przemierzają świat, marzą i nie boją się dążyć do realizacji tych marzeń. Kolejne spotkanie z tego cyklu odbędzie się w grudniu. Anna Wasak Data publikacji: r. Najtrudniejszy jest dzień, gdy kończą się pieniądze i trzeba wracać do domu Wywiad Roberta Mazurka z podróżnikiem Robertem Maciągiem Skąd się wziął Twój pomysł na wyprawy rowerowe? Wszystko zaczęło się zupełnie przypadkiem, jak najfajniejsze rzeczy w życiu. W wieku 18 lat miałem problemy z kolanami. Wtedy lekarz zalecił mi jazdę na rowerze. Zacząłem od dojazdów do szkoły. Później były pierwsze wakacje, na które planowałem wyjechać wspólnie z moją ówczesną dziewczyną. Gdy okazało się, że nie mamy pieniędzy na pociąg, zdecydowaliśmy, że pojedziemy nad morze rowerami. Tak wszystko się zaczęło. Czy były takie miejsca, do których udało Ci się dotrzeć tylko dzięki rowerowi? Przede wszystkim był to Pamir w Tadżykistanie, gdzie nie istnieje komunikacja publiczna. Wszyscy turyści, którzy tam docierają, używają rowerów albo motocykli. Z kolei w Chinach prawo jest takie, że jedynym własnym środkiem transportu, jakim można podróżować, jest właśnie rower. Co jest dla Ciebie najtrudniejsze podczas tego typu wypraw? Najtrudniejszy jest dzień, kiedy okazuje się, że kończą się pieniądze i trzeba wracać do domu. Indie, Azja Środkowa – mówi się, że jest to bardzo niebezpieczny świat, że trzeba wszędzie uważać. Czy podczas Twoich wypraw nie spotkało Cię nic złego? Zacznę od tyłu – podczas moich wypraw nie spotkało mnie nigdy nic złego, a jeżeli były jakieś drobiazgi, to ja już ich nie pamiętam. Siedzę przed tobą cały i zdrowy, mam dwie ręce i dwie nogi, nie mam połamanych żeber. Jestem najlepszym dowodem na to, że to są dobre i bezpieczne miejsca. Ten zły obraz kreują nam media, a nie prawdziwe życie. Istnieje jakaś opinia, że gdzieś tam daleko to jest tylko źle. A przecież po Warszawie wieczorem też strach jeździć. Jak wyglądało Twoje zderzenie z tą zakłamywaną przez media rzeczywistością? To było wielkie pozytywne rozczarowanie. Chociażby Iran, który jest przedstawiany w mediach jako kraj terrorystów, a ludzie tam mieszkający czyhają na życie obcokrajowców. A tutaj nagle okazuje się, że jest zupełnie inaczej – to, co pokazują w telewizji, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Irańczycy to są otwarci, życzliwi, super gościnni ludzie. Tak samo jest w Pakistanie, Indiach... Terroryści to niewielka grupa ludzi, nie spotkałem się na miejscu z problemem terroryzmu. Wspólnie z żoną Anią prowadzisz w bardzo niebanalny sposób zajęcia dla dzieci. Czego uczycie? Uczymy ich różnorodności świata, o religiach – troszeczkę o islamie i buddyzmie, żeby zrozumieli, na czym polega między nimi różnica. Uczymy jak żyją dzieci w innych zakątkach świata, jak wygląda ich szkoła, codzienność, dlaczego muszą pracować, jakie mają problemy. A przy okazji uczymy dzieci, na przykład, jak posługiwać się chińskimi pałeczkami. Mógłbyś opowiedzieć o fundacji „Szkoła na Końcu Świata”, którą prowadzisz? Tak naprawdę jest nas siedmioro, wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Jest to fundacja, którą nazywamy humanistyczną. Podkreślam: nie humanitarną tylko humanistyczną. Naszym zadaniem jest rozbudowanie tybetańskiej szkoły w Nepalu. Podjęliśmy się tego, my jako obcy ludzie, gdyż rząd nepalski wspomaga tylko szkoły nepalskie. Rządu tybetańskiego nie ma jako takiego, więc nie ma kto wspomóc tej szkoły. Wyszliśmy z założenia, że jeżeli my tego nie zrobimy, to nikt tego nie zrobi. Bez nas, ku uciesze chociażby Chińskiej Demokratycznej Republiki Ludowej, ta kultura by umarła. Nie chodzi tutaj o wybudowanie tylko czterech ścian i dachu. Naszym zadaniem jest rozbudowanie szkoły tak, by była ona samowystarczalna. Kiedyś my odejdziemy, zestarzejemy się lub znudzimy się tą fundacją, a oni nawet tego nie zauważą i dalej będą sobie dobrze funkcjonować. Dziękuję za rozmowę i za przyjęcie zaproszenia do Radzynia Podlaskiego. Data publikacji: r. „Tuk Tuk cinema” Rok wydania: 2016 Kiedy w 2013 roku Robb Maciąg jechał do Nepalu, by pokazać dzieciom z małej szkoły na końcu świata kreskówki z Bolkiem i Lolkiem, a także przygody Reksia, nie myślał, że ten projekt rozwinie się w znacznie dłuższą i ciekawszą przygodę. W 2015 roku, jadąc na indyjskim skuterze trasą wzdłuż świętego Gangesu, tworzył jednoosobowe kino objazdowe i w ciągu miesiąca wyświetlał polskie kreskówki, gdzie tylko się dało. I właśnie o tym jest ta książka. Trasa przejazdu liczyła dwa i pół tysiąca kilometrów, prowadziła wzdłuż Gangesu, a środkiem lokomocji był zdezelowany skuter, choć pierwotnie miała nim być motoriksza... Po drodze samozwańczego animatora polskiej kultury czekało mnóstwo niespodzianek, spotkań, interesujących ludzi, miejsc, rozmów i krajobrazów. A przede wszystkim czekały na niego dzieci, żywiołowo reagujące na przygody rysunkowych braci i łaciatego psa. Ta książka jest fascynującą, szczerą, nielukrowaną relacją z jego wyprawy. Zobacz Indie oczami zakręconego outsidera, który próbuje je poznać i zrozumieć, a także wniknąć w ich naturę głębiej, niż jest w stanie zrobić to turysta. I poczuj radość z tego spotkania. Źródło: „Henryka Sytnera Wakacje na Dwóch Kółkach” Rok wydania: 2015 Wszystko zaczęło się wiosną 1970 roku od pomysłu na wakacyjny konkurs dla młodzieży. Konkurs nietypowy, nie chodziło bowiem o tradycyjny turniej z pytaniami i odpowiedziami, lecz o masową akcję, która porwie tłumy. W czasach, gdy polscy kolarze święcili największe triumfy, a wynikami Wyścigu Pokoju żył cały kraj, turystyka rowerowa przeżywała swoje najlepsze chwile i niemal każdy jeździł na rowerze lub przynajmniej o tym marzył. Nic więc dziwnego, że inicjatywa natychmiast spotkała się z ogromnym zainteresowaniem: fenomenem jest jednak to, że mimo upływu lat nadal cieszy się niesłabnącą popularnością. Konkurs Wakacje na dwóch kółkach nie miałby szans powstać, rozwinąć się i przetrwać ponad czterech dekad, kryzysów, zawieruch historycznych oraz zmiany systemu, gdyby nie osoba organizatora, Henryka Sytnera, doskonale znanego słuchaczom Polskiego Radia z nieustannego i niezwykle entuzjastycznego promowania kultury fizycznej, sportu oraz aktywnego trybu życia. Ta książka jest w równym stopniu o nim, jak i o samym konkursie, bo w końcu 43 lata Wakacji na dwóch kółkach to też kawał życia ich spiritus movens. Książka opowiada również o niesamowitych wyprawach rowerowych młodych ludzi, ich zmaganiach z przeciwnościami, licznych przygodach na czterech kontynentach i niepowtarzalnych doświadczeniach osób, dla których wygrana w konkursie była często największym marzeniem młodości. Warto o nich przeczytać, nawet jeśli nie słuchacie na co dzień Trójki, a rowerem jeździcie tylko na zakupy. Jeśli zaś słuchacie audycji Henryka Sytnera, kibicujecie młodzieży rywalizującej w konkursie, a z dwoma kółkami nie rozstajecie się nawet zimą, ta książka to dla Was lektura obowiązkowa! Źródło: „Podręcznik Przygody Rowerowej” Rok wydania: 2012 Co nowego można jeszcze odkryć w świecie, który już dawno został dokładnie zbadany? Kogo można spotkać na drogach, po których codziennie poruszają się tysiące ludzi? Czym mogą nas zaskoczyć te spotkania albo ci ludzie? No i jak dobrze przygotować się do nich, jeśli wybiera się rower jako środek transportu? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w Podręczniku przygody rowerowej. Autorzy dzielą się w nim doświadczeniami zdobytymi podczas wielu wypraw, w wielu różnych zakątków świata. Radzą, jaki kierunek wybrać i w jaki sprzęt się zaopatrzyć, jak zaplanować podróż na rowerze i jak ciekawie ją przeżyć. Przestrzegają przed potencjalnymi niebezpieczeństwami i niedogodnościami, a także informują, jak skutecznie ich unikać. Podręcznik pozbawiony jest nudnej teorii, autorzy skupiają się wyłącznie na praktycznych aspektach życia długodystansowego rowerzysty. Najważniejsze jest jednak to, że niezwykle skutecznie zachęcają do rowerowych wypraw. Na własnym przykładzie pokazują, że każda podróż jest w zasięgu ręki! Źródło: „Tysiąc szklanek herbaty. Spotkania na Jedwabnym Szlaku” Rok wydania: 2012 Jedwabny szlak. Otoczony nimbem tajemniczości, budzący baśniowe skojarzenia, przecinający miasta, których nazwy przywołują w pamięci historie z Księgi tysiąca i jednej nocy. Szlak kupców, podróżników i poszukiwaczy przygód, lecz również miejsce spotkań i wymiany myśli filozofów, mistyków, świętych mężów. Droga, którą na zachód podążały jedwab, żelazo i papier, w przeciwnym kierunku - złoto, perfumy i żywność, a w obydwie strony - idee, opowieści i legendy. „Tysiąc szklanek herbaty” to w gruncie rzeczy nie jest książka o jedwabnym szlaku, lecz raczej o ludziach, którzy nim podążają, i o ludziach, którzy żyją na jego trasie. O ludziach i o spotkaniach z nimi przy tytułowej herbacie. Ta herbata - jak pisze autor - jest zawsze gorąca, tak jak zaproszenie do domu. Źródło: „Rowerem w stronę Indii” Rok wydania: 2011 W trakcie pracy nad poprzednią (pierwszą) książką pana Roberta Maciąga było trudno - debiutant, w dodatku z rogatą osobowością, z mocnym własnym zdaniem w sprawie każdego przecinka. Trzeba było mocować się z tekstem, spierać z autorem. Ostatecznie książka wyszła (pod tytułem „Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę”) odniosła sukces i jest chętnie kupowana do dziś. Kiedy dostałem do wydania tekst kolejnej, podchodziłem do tematu jak do jeża - ostrożnie, nieśpiesznie. Odkładałem na potem, na kiedy indziej. A kiedy wreszcie ją przeczytałem, zadzwoniłem do Autora z gratulacjami i z pytaniem, czy nie zechciałby przy okazji rozbudować i przeredagować tej swojej poprzedniej książki, bo teraz pisze dużo lepiej niż wtedy. Dużo lepiej! Jeśli więc podobała się Państwu pierwsza książka Maciąga - druga podobać się będzie bardziej. A ja czekam na trzecią. Wojciech Cejrowski Źródło: „Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę” Rok wydania: 2008 Robert Maciąg rozpoczął swoją samotną wyprawę w lutym 2004 roku. Przez pięć miesięcy pokonał rozległe tereny Chin, górzyste obszary Wietnamu, piaszczysto-błotniste drogi Kambodży i dżunglę Laosu. Dysponując dziennym budżetem w wysokości zaledwie 25 złotych przejechał 7 tysięcy kilometrów. Jego dietę stanowiły ryż, makaron, ale także gotowane węże i koniki polne. W czasie podróży zrobił prawie 2 000 zdjęć i poznał tereny dalekie od centrów turystycznych. Za opisaną w tej książce podróż rowerem do Chin i Azji Południowo-Wschodniej autor otrzymał nagrodę Traveler przyznawaną przez National Geographic. Robert Maciąg rozpoczął swoją samotną wyprawę w lutym 2004 roku. Przez pięć miesięcy pokonał rozległe tereny Chin, górzyste obszary Wietnamu, piaszczysto-błotniste drogi Kambodży i dżunglę Laosu. Dysponując dziennym budżetem w wysokości zaledwie 25 złotych przejechał 7 tysięcy kilometrów. Jego dietę stanowiły ryż, makaron, ale także gotowane węże i koniki polne. W czasie podróży zrobił prawie 2 000 zdjęć i poznał tereny dalekie od centrów turystycznych. „National Geographic” Źródło: Jak jeść sushi? Jak posługiwać się pałeczkami? Tradycyjna japońska potrawa podbiła podniebienia polskich smakoszy. Dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji, a chcieliby rozpocząć swoją przygodę z sushi, radzimy zapoznać się z naszym miniporadnik… dodano 30-11-2016 Jak w towarzystwie jeść poszczególne potrawy? Jak nie ubrudzić siebie i stołu? Aby dobrze wypaść podczas uroczystego obiadu należy zadbać o każdy szczegół. Powinniśmy zachować umiar, nie tylko w piciu, ale też jedzeniu. Czy wiesz jak kulturalnie jeść zupę, spaghetti, pizzę lub … dodano 10-10-2016 Dziś Polecamy Niebanalny patison - 9 fajnych pomysłów, jak wykorzystać patisony w kuchni QUIZ. Jedzenie na literę F - rozpoznaj, wybierz właściwą odpowiedź i zgarnij przynaj… Dania z cukinii na obiad - 10 przepisów na potrawy z cukinii na obiad Schab zawijany z pieczarkami. Niedrogie i proste danie, które zawsze smakuje

jak posługiwać się pałeczkami chińskimi